Przystań jest wtedy gdy zaczyna się piątkowe popołudnie. Zamykam drzwi domu na klucz i idę do kuchni:)
gotować i grzać się herbatą z imbirem. A najbardziej w piątek czekam na Listę Przebojów:) i to mnie odpowiednio dostraja na weekend.
Usuwam z myśli i głowy cały zamęt tygodnia. Usuwam chaos, który szczelnie wypełnia każdy dzień.
Weekend jest trochę na czytanie, na pisanie wierszy. Na zastyganie przy oknie. Rozmarzenie.
Usuwam prozaiczność. Wymyślam świat od nowa. Wydanie drugie poprawione.
I jedno historyczne wydarzenie udało mi się skończyć dziś książkę. Czytałam od dłuższego czasu Chmielewską Dwie głowy i jedna noga. Lubię ją za wymyślanie kosmicznych porównań i wieczny
syndrom złej godziny- która ma różne nieobliczalne konsekwencje.
A ja często miewam przeczucie, które potem się sprawdzają. Czasem o gram za dużo empatii.
Czas na następną lekturę i jakiś mały nowiutki kryminalik. Czyżbym popadła w uzależnienie od tego typu
literatury? Cóż poradzę, że ta część mojej osobowości będąca molem książkowym domaga się kryminału!
Trzeba uspokoić mola i udać się do biblioteki w najbliższym czasie.
Wracam do Listy:) i lektury niekryminalnej na razie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz