niedziela, 31 sierpnia 2014

Kadr dnia: wiersz

Załapałam się jeszcze na końcówkę sierpnia z moim nowym postem. W sumie to odnaleziony wiersz z połowy lata, więc będzie takim mini podsumowaniem wakacji. Dziś ciągle pada, monotonnie, wręcz.
Także w zasadzie szkoda, ale mam gdzieś w pamięci błyszczące słońce. I wielokrotnie cieplejsze dni.

Choć i tak schyłek lata miał swój urok urozmaicony miłym spotkaniem:). Pieczenie ciasta przyozdobionego czekoladą i orzechami i gadanie do późnej nocy... dopiszę sobie do (zbyt krótkiej) listy rzeczy fajnych i wartych powtórzenia;).

Wracając do poezji bardzo lubię, kiedy wychodzą mi takie historie spod palców i głębin wyobraźni.
Ta ostatnia może czasem prowadzi mnie w dość osobliwe rejony, ale to terra incognita, a tam zawsze
znajdzie się coś oryginalnego.

uczę się Szekspira nauczyciela języka 
dramatycznego 
i staje się literami, co w Julię tchnęły życie
i staje się postacią dramatu 
gdy naga wychodzę na scenę 

Inspiracja ma to podłoże muzyczne Fink 


niedziela, 17 sierpnia 2014

Z mojej półki: Marek Niedźwiecki Nie wierzę w życie pozaradiowe.

zdjęcie z mojego instagrama
(@missbajaderka)
Gdyby nie wymiana e-mailii z przyjaciółką, pewnie zaplątałabym się w negatywną rozbiórkę tej książki. A na pewno przedstawiłabym ją jako osoba zamroczona nieuzasadnioną niechęcią.

Z początku nie uwierzyłam Markowi Niedźwieckiemu w jego opowieść, być może dlatego, że przeczytałam ją szybko, między innymi książkami. A to jest opowieść, obok której trzeba przystanąć z muzyką w tle i obrazami Australii. Przemykając w myślach korytarzami radia. 

Jak pisze autor: ,, Kiedyś myślałem, że to ja wybrałem samotność. Teraz podejrzewam, że to samotność wybrała mnie, a ja z czasem ją polubiłem. Samotność zaprowadziła mnie do radia, pchnęła do pamiętników(...). I do tej książki, która także powstaje w samotności". To cytat ze strony piątej, pierwszych akapitów wstępu, będący kwintesencją i jednocześnie drogowskazem do odbioru tej książki. I coś w tym jest, w tej samotności. W samotności najlepiej mi się myśli (bez szumu komunikacyjnego) pisze prozą i tworzy wiersze. No i przede wszystkim najlepiej się wtedy słucham muzyki. Ale to taka dygresja. Wracam już do sedna :)
Marek Niedźwiecki poszedł pod prąd. Przyznał, że prowadzi zwyczajne, a czasem nawet nudne życie. Nie każdy by miał do tego odwagę, szczególnie będąc osobą publiczną, napisać, że tak właśnie jest fajnie żyć, trochę na uboczu. Że nie przeżywa szalonych przygód i nie ściga się z czasem, by zanim nadążyć. Pisze, że lubi rutynę, dni podobne do siebie, a niedziele najchętniej spędza na kanapie.
A poza tym o czym dowiedziałam się zupełnie nie dawno, lubi Poświatowską:) Moją absolutnie ukochaną poetkę. I to mnie najbardziej zachwyca.
Także w gruncie rzeczy, to przyjemna lektura, wniosek wyciągnięty w efekcie drugiego wrażenia.



wtorek, 12 sierpnia 2014

Z mojej półki: Jo Nesbo Policja


Policja 

Po zachwycającej literaturze, przyszedł czas by wrócić do korzeni;)
Jak zwykle moją ciekawość uspokoiła biblioteka, gdy przypadkiem natknęłam się na Policję pośród innych kryminałów. Jakoś tak automatycznie wyszło, że wzięłam ją do ręki i wypożyczyłam.
  Tak czytanie to jest stan umysłu. Mój mózg nieustannie pożąda nowych książek;) poza tym charakteryzuje się niezawodną intuicją przy ich wyborze. Czasem trafiam na te, które nie do końca spełniają moje oczekiwania ( o tym jednak następnym razem).
  Wracając do meritum, do Nesbo pisarz trzyma poziom. Jak zawsze bezwzględny i bezkompromisowy. Prowadzi czytelnika przez labirynt zła. Tym razem giną policjanci, którym nie udało się rozwiązać spraw
w przeszłości. I giną właśnie na miejscach tamtych zbrodni. Brakuje śladów, a  w Wydziale Zabójstw Harrego...
    To dobry kryminał. Akcja się nie ciągnie, skoncentrowana jest na rozwiązaniu zagadki. A gdzieś w tle toczy się życie policjantów. I tego wątku oprócz odkrycia mordercy dotyczy zakończenie... Lubię Nesbo, bo nie marudzi, nie rozciąga fabuły, ciągle zaskakuje i przywiązuje do swoich książek.

Polecam:)



   

  

piątek, 8 sierpnia 2014

Z mojej półki: Wyznaję Jaume Cabre

zdjęcie z mojego instagrama
@missbajaderka
To wspaniała powieść, której przeczytanie jest niezapomnianym czytelniczym przeżyciem. Właściwie nie napisana, ale skomponowana w sposób mistrzowski. Jak symfonia, muzyka, w której nie ma jednej fałszywej nuty. To muzyka słowa, którą się czyta z najwyższą przyjemnością i podziwem.Z nagłymi i łagodnymi zmianami nastroju. To powieść utwór muzyczny szorstki i brutalny, poruszający kwestię zła. Z drugiej strony wręcz ckliwy, wzruszający. Pełen subtelności i opisów wrażeń estetycznych.
Pisarz posługuje się wieloma emocjami, jak linoskoczek balansuje swobodnie na granicy epok. Zmieniając czas i miejsce akcji tworząc warstwy z wieloma wątkami misternie ze sobą połączonymi.
To powieść pochwała dorobku literatury. Ujawniona w scenach opisujących dom głównego bohatera, który jest miejscem zamieszkania przede wszystkim  dla książek. Zresztą Adrian Ardevole to poliglota i wykładowca akademicki ceniący i szanujący książki. Tak samo mocno jak skrzypce i muzykę, którymi się otacza. I miłość do Sary Voltes- Epstein stanowiąca dopełnienie jego życia.
Otwierając tą powieść to tak jakby patrzeć na obraz pełen różnorodnych kolorów, które w jakiś cudowny sposób łączą się ze sobą. To tony, cienie, półcienie pełne niuansów, które odkrywa się po głębszym wpatrzeniu w obraz.

Nie do przeczytania jednym tchem. Wypełniłam tą książką cudowne dwa tygodnie bycia pod nieustannym wrażeniem literatury. Pozostał mi tylko niedosyt, że tak szybko się skończyła. I pragnę więcej.
Wyznaję moją miłość do literatury myślę, że to byłby idealny podtytuł.