środa, 22 lipca 2015

Kadr dnia wiersz

Miałam na myśli ten wiersz już dawno, napisałam kilka pierwszych wersów, po czym zostawiłam go na jakiś czas by dojrzał. Z surowej, kwaśnej zieleni wyrósł wiersz pełen czerwieni i (wreszcie) spójności.

moje ciało jest ziemią na której dojrzewają maliny
moje ciało to ziemia poetycka
ziemia z liter niejednorodna

uginają się gałązki pod ciężarem słodkich malin
zbierasz moje ciało do koszyka
w rosę poranną zdobne
mgłą dekorowane są maliny
gdy dotykasz palcami owoców unoszą się
i opadają pod ciężarem ciała

moje ciało jest ziemią na której
dojrzewają maliny
byś wziął mnie do ust całą
w słońcu dojrzałą
o słodkim smaku ziemi nabrzmiałej
dotykiem

gdy zapada zmierzch
słodki smak malin wzmaga się
i pragnę być dotykana
i chcę być ziemią pełną
linii papilarnych Twych palców

A wszystko to z powodu istnienia na świecie Leśmiana i malin (które są najbardziej zmysłowymi owocami na świecie)

środa, 15 lipca 2015

Pocztówka z wakacji










Cała zieloność, chciałoby się tam być bez końca. W tych chwilach spokojnych rozsnutych na trawach i polach, które leniwie rozciągają się w nieskończoności. Nad słońcem złotym spowitym w puszyste chmury. I cisza, której nie ma w mieście, której nie da się ukraść. Te poranne dzwonki owiec wychodzących na pobliską halę (one są takie cudne...)
W zasięgu wzroku tylko zielone wyspy drzew zdobne w odbicia lustrzane. A to wszystko udekorowane przypominającymi się nieustannie wersami z Leśmiana  jego najpiękniejszych wierszy... 
A na dodatek pocztówka dźwiękowa:) Alabama shakes i Mumford&Sons i nie trzeba dodawać nic więcej, przecież. 



czwartek, 2 lipca 2015

Jestem

Przerwa się przeciągnęła do wielu tygodni, och nie wiem czy teraz, tak nie będzie.
Ale jestem od czasu do czasu, biorę słowo na warsztat. Piszę sama się sobie dziwię (momentami) że się nadal udaje, mimo bycia pochłoniętą przez rzeczywistość. Boże, tonę w betonie...
Na szczęście od dwóch miesięcy czytam biografię Szymborskiej ( warta przeczytania)
Pamiątkowe rupiecie i Pani Muza się we mnie budzi z zimowego przedłużonego snu. Więc jestem cała i zdrowa i poetycka:) zaraz też zaprezentuje efekty.
A wracając do biografii normalnie (czytaj będąc bezczynną zawodowo) połknęłam bym ją już dawno, o z pewnością, gdyż książki świetnie wypełniają pustkę (każdą) więc wolny czas również.
Na szczęście czasu miałam jak na lekarstwo (i mól książkowy mój wewnętrzny usychał, prawie)
więc o lekturze napiszę później. Teraz moja bezczynność zawodowa jest krótkotrwała i niedługo się kończy i w związku z tym spokojnie i z przyjemnością wypełniam ją czytaniem...

Dobrze, koniec tych wywodów i wstępów, czas na wiersz:

sięgam by dotknąć niebieskich skłonów nieba
by dłoń ranić o brzegi nieskończoności kosmosu

gwiazdy starte w pył rozpraszają
strukturę nieba

a ja kometę chcę strącić z nieba
rozetrzeć ją by błyszczała
blaskiem nieśmiertelnym

gwiazdy starte w pył rozpraszają
strukturę nieba

Do zobaczenia!