Przyjemne dla języka było jeszcze łamanie palcami bezy z sernika. Czasem piana z białek ma fanaberie i nie chce wyjść albo drastycznie zapada się w sobie. A ta jest idealnym dopełnieniem dla kruchego spodu i lekkiej pianki serowej, która sama w sobie zawsze wydaje mi się odrobinę kwaśna. Ale może ja mam dziwne kubki smakowe.
Było mało muzyki w tym weekendzie, Siesta mi gdzieś się zagubiła. A teraz i tak wszystko czego słucham jest albo za ciężkie, albo zbyt lekkie. I mi się te melodie gubią i tworzą hałas.
Burzy się pogoda na taką burzącą się pogodę najlepsza jest czarna herbata (popołudniu) i książka.
Z książek będę czytać na przemiennie Poniedziałkowe dzieci i Stryjeńską Angeliki Kuźniak- słyszałam ją na trójce we fragmentach. I od tego czasu zaczęła kiełkować we mnie chęć by sięgnąć po papierową wersję. Przypadkiem była w bibliotece jeszcze nowa, piękna i pachnąca literami wydrukowanymi na 80 g papierze. Chciałabym mieć perfumy o zapachu nowej książki.
Zburzyła się pogoda, wracam do herbaty i szukania piosenek jednak jakiś miłych na początek lata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz