5 dniowy plus weekend. Och, 48 godzin luzu, po trudnym (przynajmniej dla mnie) szkoleniu.
Rysą na moim idealnym obrazie świata jest męcząco przeziębienie ( i to na dzień przed urodzinami) na
pocieszenie wieczorna audycja trójki Lista przebojów z niezawodnym na takie okazje Piotrem Baronem w roli prowadzącego.
Jestem szczęśliwa. Jak dotąd szukałam na niewłaściwych drogach tego uczucia. Jestem zadowolona
mimo (a może właśnie dlatego) że wstaje ciemnym świtem (niewinnym oksymoron:P)i mogę podziwiać
błyszczące słońce. Przed 7 rano słońce króluje, uwielbiam jego delikatne promienie oświetlające
kamienice. Codziennie też zbieram kasztany(!) moja kolekcja rośnie. Ale jeszcze mam dość sporo miejsca na biurku, więc zostanie kasztanowym królem przede mną :P
Zaczyna się czas szeleszczących liści, tańczących i wirujących w lekkim wietrze. Najbardziej lubię wiatr
właśnie jesienią. Jesienny delikatnie chłodny wiatr- te zapachy, które ze sobą niesie.
Liści czas z mgły
nasyconych powietrzem
Liści czas z mgły
w powietrzu
błyszczą i spadają
wprost na moje rzęsy
jestem łatwopalnym liściem
Nie mogłam inaczej zainaugurować tej jesieni jak wierszem. Tknięta olśnieniem, ależ to jest cudowna pora
roku na pisanie bogatych wierszy. Tak wiersze jesienią są bogate w przepych słów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz