niedziela, 8 kwietnia 2012

nieustanny motyw muzyczny



Na początek mój numer jeden:)
Książki już były. Teraz otwieram szafę z muzyką, szafę z płytami. Najulubieńszymi dźwiękami. Zamykam oczy i zawsze trafiam na właściwą okładkę. Zastanawiam się jak napisać o muzyce żeby nie było banalnie?
Nie wiem. Najmniej zwyczajnie wychodzi mi przy wierszach, wtedy następuje kumulacja. Kumulacja pomysłów najlepszych:) 
A przy muzyce, cóż mogę napisać o Kings of leon? Poza tym, że są numerem jeden na wszystkich moich listach zespołów najróżniejszych. 
No to oni potem Nickelback( Podobno w modzie jest ich nie lubić, ale co mnie obchodzą masowe tendencje? skoro ciągle odkrywam w nich coś ciekawego, nic!)
Myslovitz (Zdarza się. Mam jedną ulubioną piosenkę,ale to bardzo prywatna historia)
Lana del Rey ( nie obchodzi mnie kwestia jej ust czy są zrobione czy nie skoro wydają takie dźwięki!)
no i Florence ( ach jestem pod jej wrażaniem za każdym włączeniem odtwarzacza z muzyką) Wrażenie to jest niezmiennie tak samo miłe.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz