wtorek, 24 kwietnia 2012

Czy moje serce jest długodystansowcem ?

To pytanie zaskoczyło mnie dzisiaj w najdziwniejszej chwili. Dodajmy też, że w najmniej odpowiedniej.
Popadanie w zamyślenie o treści nie związanej z tym co ktoś mówi utrudnia kontakty. I może jest irytujące, ale zwykle to są najlepsze myśli, najlepsze początki wierszy. Hipotetyczni bohaterowie i sytuacje.
Temat serca zajmuje mnie od jakiegoś czasu zupełnie prywatnie i niezależnie od naglących i parzących socjologicznych zagadnień czekających aż je opracuje.
Więc czy moje serce jest długodystansowcem? Tak a piszę to jako samozwańczy mistrz długiego oswajania,  przyzwyczajam do kogoś, przechodzenia w rutynę, poczucia niezmiennej obecności i koniec. Cóż, nie zawsze w tym procesie główną rolę gra wszechwiedzący Pan Rozum.  I to jest prawdopodobnie ta kwestia, która sprawia, że wszelka zła godzina ma zielone światło.Ale w końcu nadchodzi  czas eksmisji  i co robić? Oczywiście odłożyć termin na później :D

Żegnam wylewnie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz