To pytanie zaskoczyło mnie dzisiaj w najdziwniejszej chwili. Dodajmy też, że w najmniej odpowiedniej.
Popadanie w zamyślenie o treści nie związanej z tym co ktoś mówi utrudnia kontakty. I może jest irytujące, ale zwykle to są najlepsze myśli, najlepsze początki wierszy. Hipotetyczni bohaterowie i sytuacje.
Temat serca zajmuje mnie od jakiegoś czasu zupełnie prywatnie i niezależnie od naglących i parzących socjologicznych zagadnień czekających aż je opracuje.
Więc czy moje serce jest długodystansowcem? Tak a piszę to jako samozwańczy mistrz długiego oswajania, przyzwyczajam do kogoś, przechodzenia w rutynę, poczucia niezmiennej obecności i koniec. Cóż, nie zawsze w tym procesie główną rolę gra wszechwiedzący Pan Rozum. I to jest prawdopodobnie ta kwestia, która sprawia, że wszelka zła godzina ma zielone światło.Ale w końcu nadchodzi czas eksmisji i co robić? Oczywiście odłożyć termin na później :D
Żegnam wylewnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz