niedziela, 11 marca 2012

in the privacy of your own room

Czekam na natchnienie. Czuje, że jest w pobliżu, ale jeszcze zbyt daleko. Zbyt daleko na wiersz. Boję się, że nie napiszę następnego. Sprawdziłam poprzedni był miesiąc temu równiutki, tego się poezji nie robi!
Ale natchnienie, czy też jak to woli, wena są kapryśne i przychodzą i odchodzą kiedy chcą. Więc nadal myślę o wierszu. Szukam tego nastroju, tej piosenki, dnia. 

Szukam słów. Czasem zaglądam też do innych poetów do Poświatowskiej najczęściej. Poetycko jest jak ktoś mi bardzo bliski. A to jeden z moich ulubionych wierszy, bez tytułu ( tak jak lubię najbardziej). 

pytasz- co dźwigają w jukach wielbłądy podróżne
one niosą moje serce
poprzez pustynię

kiedy odszedłeś ode mnie
zostałam sama
pod żółtym słońcem

ziemia jest sucha
i serca ludzi puste
nie dla mnie bije 
źródło tkliwości

czasem cię widzę
lecz wyciągniętymi rękoma
dotykam tylko
myśli o tobie

pytasz-co dźwigają w jukach wielbłądy podróżne
one niosą moje serce
poprzez pustynię. 

H. Poświatowska, Wiersze wybrane, Wydawnictwo Literackie 1989 s. 142 :)





2 komentarze:

  1. Zgadzam się co do weny. W zamierzchłych czasach rysowałam, potem zabrakło mi weny raz, drugi. Potem przestalam cwiczyc i rzuciłam to w diabły.
    Życzę Ci, żeby Cię nie spotkało to samo i żebyś odnalazła natchnienie ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Ja bez weny nie mogłabym żyć, a już na pewno bez wierszy.

      Usuń