sobota, 8 listopada 2014

Moje poetyckie korzenie

Dalej trwam w stanie bycia słowoczułą. We krwi mi płynie słowo, sobota jest idealnym dniem by pisać.
Pisać wiersze, za oknem ciągłe ciemno, deszcz, a ja rozwijam zwoje wyobraźni.
Wena pozwoliła się obłaskawić pod wpływem Poświatowskiej i absolutnie genialnego Curly Heads.
Lubię kiedy ktoś mi tak śpiewa...
A więc mam wiersze dwa. Zupełnie nowe i dojrzałe do wydania na świat, by wypuścić korzenie.

Ta muzyka porusza wszystko, co najlepsze. Ta piosenka porusza najgłębsze rejony wyobraźni, te przeważnie nienaruszone, stają się materialne i pisemne. HouseCall  wszystkie łatwopalne myśli
przeobraziłam w zdania.

Akt pierwszy:



cała kruchość
źdźbła trawy
co łamie się pod ciężarem
wszechświata
usychaniem celebruje życie

cała kruchość ciała
przeźroczystość skóry
naga między policzalnymi
palcami łamie się
pod ciężarem wszechświata
celebruje krwi krążenie

cała kruchość wszechświata
kwitnie pod moim oknem
bym mogła zrywać ciężkie liście
w pył je zmiażdżyć dłonią lekką 

Akt drugi:


jesteś pod moim oknem
drzewem
drzewem rozebranym do nagich
konarów

rośniesz pod moim oknem
usychasz w  zieleni

w procesie fotosyntezy
tworzą się wszechświaty
Twych ramion

jesteś pod moim domem
drzewem które w oknie
odbija mój cień

w procesie fotosyntezy
tworzą się wszechświaty
naszych korzeni


 Miłej lektury!




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz