środa, 10 września 2014

Kadr dnia: Liść

Jesienią wszystko nabiera intensywności. Poezja staje się pełnią odcieni kolorów. Intensywnieje. Stają się słowa, nawet gdy zagryzam wargi do krwi. Nawet gdy wszystko gorzkie lub gorzko smakuje. W tym smaku też jest życie. Życie z całą swoją surową stroną.

Dziś też będzie wiersz, chyba powoli wraca do mnie wena. To dzięki wielokrotnemu kontaktowi z twórczością Poświatowskiej (przygotowuje się do przeczytania jej biografii, myślę, że to wymaga 
przygotowania) to połączenie między neuronami odpowiedzialne za tworzenie, wreszcie kliknęło. 

jestem na podobieństwo liścia
nie pasująca do Twej dłoni
jesteś abstrakcyjny dla mojej skóry
przebrana w odcienie nagości
kruszę się w gałęziach Twych dłoni

Jesienny czas pisania wierszy można uznać, za otwarty. Nie mogę się doczekać (choć z drugiej strony
chciałabym żeby słońce królowało jak najdłużej) Siest niedzielnych słuchanych przy zgaszonym niebie, wtedy jest naprawdę weno twórczo:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz