źródło zdjęcia |
Japoński wachlarz przerwał monodominację kryminałów. To książka nie do zaszufladkowania. Umyka próbom wtłoczenia w jakiś konkretny gatunek. Nie mieści się w schematach jak sama Japonia.
To książka, którą czyta się... płynnie. Nie znalazłam bardziej pasującego określenia. Chodzi mi przede wszystkim o spójność tekstu, ciekawe anegdoty itd. Otwieram i już tam jestem, albo pragnę tam być. Jest taką fantastyczną podróżą Alicji w Krainie Czarów, Krainie Kwitnącej Wiśni.
Szukam tych właściwych słów (między kolejnymi kostkami czekolady) pierwsze wrażenie wyniesione z lektury zgadza się absolutnie z opisem na okładce. Jest to pyszne antropologiczne danie z zabarwionym socjologicznie deserem.
Wiele tu form socjologicznych, które przyciągnęły moją uwagę. Zjawisk uchwyconych przez autorkę fascynujących w swojej różnorodności. Trudności w opowiedzeniu o tej książce, to że to świat, ludzie, których się nie widziało. Jednak ta wędrówka przez doznania utrwalone na papierze też może wciągnąć. W końcu od czego są książki?
Joanna Bator opisuje Japonię jako kraj niezwykle uporządkowany, z silnie sformalizowanymi stosunkami społecznymi. Ten kraj łamie nasz europejski sposób postrzegania rzeczywistości. Autorka zwraca uwagę na przywiązanie Japończyków do wszelkich zasad współżycia w społeczeństwie. Wszelkie odstępstwa od zastanej rzeczywistości są przyjmowane negatywnie.
Jednym z przykładów może być żeby nie użyć słowa segregacja, bo brzmi brzydko, nierówność płci- jest tam silniej zakorzenia niż w państwach europejskich. Kobiety są postrzegane w pewnych określonych rolach, a wyjście poza ich ramy narusza naturalny porządek.Kobieta jako matka, żona, czy gospodyni domowa jest akceptowana, w przeciwieństwie do kobiety naukowca. To zawód, który jest postrzegany jako typowo męski. Odchodzenie od tego podziału to długoletni proces. Pewne zachowania są jak proces socjalizacji bardzo silnie zakorzenione.
Porządek społeczny i wynikające z niego normy to podstawa. Życie jak wszyscy (ekstrawagancja ma negatywny wydźwięk) to wręcz fundamentalna cnota, jak pisze Joanna Bator.
Sam język japoński ściśle odzwierciedla to jakim społeczeństwem są Japończycy. To wyjątkowo kulturalny naród. Praktycznie obce są im wulgaryzmy. Pełen zwrotów grzecznościowych i uprzejmości. Intencją mówiącego (chyba prawie nigdy) nie jest obrażenie drugiej osoby.
Generalnie stopień jego skomplikowania przekracza moje zdolności rozumowe, więc nie będę się wgłębiać w zawiłości gramatyczne.
O ile w innych kulturach i krajach angielski to postawa komunikacji, w Japonii jest zupełnie odwrotnie. Angielski to po prostu bariera komunikacyjna, której przekroczenie dla przeciętnego Japończyka stanowi problem nie do pokonania. W tym przypadku zawodzi system nauki w szkole, gdzie stawia się na pamięciowy tryb przyswajania wyrwanych z kontekstów słówek. Które to słówka później z niczym się nie kojarzą, funkcjonując jako samotne wyspy.
Choć w przestrzeni publicznej możemy spotkać się z angielskim jest on mocno zjaponizowany.
Występuje przeważnie w hasłach reklamowych czy prostych komunikatach informacyjnych.
Daleki od znanej wszystkim poprawności gramatycznej.
Fascynujące w tej opowieści jest dążenie Japończyków do jak najściślejszego zapanowania nad naturą. Z jednej strony jest to zrozumiałe przez przełożenie geograficzne na styku płyt tektonicznych wywołujących fatalne w skutkach trzęsienie ziemi czy fale tsunami, nie wspominając o wybuchach wulkanów. To co mogłoby być miłym skwerkiem, czy parkiem zostaje ujarzmione i praktycznie zabetonowane. Tylko nad niszczycielska siłą natury trudno zapanować, jej prostsze miejskie formy są poddane działalności człowieka.
Zaczynam popadać w słowotok, a nie chciałabym odkryć wszystkiego. Wszystkich palet krajobrazu tego egzotycznego świata. W każdym razie polecam!
I do następnego razu!
Generalnie stopień jego skomplikowania przekracza moje zdolności rozumowe, więc nie będę się wgłębiać w zawiłości gramatyczne.
O ile w innych kulturach i krajach angielski to postawa komunikacji, w Japonii jest zupełnie odwrotnie. Angielski to po prostu bariera komunikacyjna, której przekroczenie dla przeciętnego Japończyka stanowi problem nie do pokonania. W tym przypadku zawodzi system nauki w szkole, gdzie stawia się na pamięciowy tryb przyswajania wyrwanych z kontekstów słówek. Które to słówka później z niczym się nie kojarzą, funkcjonując jako samotne wyspy.
Choć w przestrzeni publicznej możemy spotkać się z angielskim jest on mocno zjaponizowany.
Występuje przeważnie w hasłach reklamowych czy prostych komunikatach informacyjnych.
Daleki od znanej wszystkim poprawności gramatycznej.
Fascynujące w tej opowieści jest dążenie Japończyków do jak najściślejszego zapanowania nad naturą. Z jednej strony jest to zrozumiałe przez przełożenie geograficzne na styku płyt tektonicznych wywołujących fatalne w skutkach trzęsienie ziemi czy fale tsunami, nie wspominając o wybuchach wulkanów. To co mogłoby być miłym skwerkiem, czy parkiem zostaje ujarzmione i praktycznie zabetonowane. Tylko nad niszczycielska siłą natury trudno zapanować, jej prostsze miejskie formy są poddane działalności człowieka.
Zaczynam popadać w słowotok, a nie chciałabym odkryć wszystkiego. Wszystkich palet krajobrazu tego egzotycznego świata. W każdym razie polecam!
I do następnego razu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz