sobota, 10 maja 2014

The Operation

To dobry moment żeby wpleść wiersz między kolejne wynurzenia o książkach.
Między podczytywane kryminały i jedną ambitną powieść. 
Ostatnio sięgam do Poświatowskiej jest mi bliska, prawie jak poetycka siostra. 

To dobry moment by napisać wiersz. Szczególnie, że wróciło do mnie natchnienie 
i słowa się kumulują. To znaczy jedno, że wiersze wyrastają na gruzach? 
Muza też jest z gruzów. Muza gruzołamaczka. Muza buduje z niczego. 
Natura nie znosi próżni kiedy jedno się chrzani zawsze, z tego coś powstaje. 
U mnie wiersz. 

Może momentami bardziej do nastroju pasowałby Wojaczek... pewnie bardziej 
dosadnie by to opisał, jako poeta nie owijał swoich nastrojów w metafory i iluzje, 
On po prostu pisał. 
Ale Poświatowska to kobieta. I też miała złamane serce, zupełnie tak jak ja. 
I na pewno by mnie zrozumiała, dlatego stała się inspiracją. 

już wszystkie światy zjadłam 
jestem metafizyczna 
metafizyczny jest mój ból 

czarny niebyt śnię nocami 
pełne są go moje światy 

jestem metafizyczna 
metafizyczny jest mój ból 
ból z miłości 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz