jesień się zachmurzyła, ochmurzyła. kłębiaste ciemne obłoki suną leniwie po niebie.
słońca raczej mało i jakoś rzadko. teraz świeci, ale tak bardzo jesiennie z szumem liści w tle.
ostatnio świat ciągle mi się taki szary wydaje, o a teraz znowu liście szumią.
w czytaniu jakieś niezrozumiałe zaległości. kłębią mi się książki wszędzie.
za to w poezji mojej pusto. i ta pustka jest niepokojąca. co nie znaczy, że będzie zawsze, czekam na zmianę. prowadzę wewnętrzne przygotowania do wzięcia się w garść powinny dać jakiś efekt (nie tylko w dziedzinie tworzenia wierszy)
w muzyce istnieją u mnie tylko dwa zespoły (poza tym trójka, ale to tak tylko przypominam;)
literacko jestem w Islandii z A. Indrioasonem Hipotermią im dłużej Go czytam, tym bardziej mi się przypomina, dlaczego mi się nie podobał wcześniej za bardzo. najwyraźniej to była szansa na wyrost. albo kwestia tłumaczenia.
czasem bywam w Nowym Yorku z Paulem Austerem i Trylogią nowojorską nie wiem jeszcze jak międz nami będzie. Z USA niedaleko do Kanady, gdzie spotykam się z Alice Munro i jej tomem opowiadań Uciekinierka lubię ją niezależnie od tego co napisała.
kings of leon (chociaż miałam już okres, że nie słuchałam ich wcale, to teraz wraz z nową płytą chce ich coraz więcej) cheap tobacco (przypadkowo wyszerpane w internetach, kawałek czasu temu, ale ciągle podoba mi się tak samo #dobrebopolskie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz