wtorek, 4 października 2016

wtorek w październiku

jesień się zachmurzyła, ochmurzyła. kłębiaste ciemne obłoki suną leniwie po niebie.
słońca raczej mało i jakoś rzadko. teraz świeci, ale tak bardzo jesiennie z szumem liści w tle.
ostatnio świat ciągle mi się taki szary wydaje, o a teraz znowu liście szumią.


w czytaniu jakieś niezrozumiałe zaległości. kłębią mi się książki wszędzie.
za to w poezji mojej pusto. i ta pustka jest niepokojąca. co nie znaczy, że  będzie zawsze, czekam na zmianę. prowadzę wewnętrzne przygotowania do wzięcia się w garść powinny dać jakiś efekt (nie tylko w dziedzinie tworzenia wierszy)
w muzyce istnieją u mnie tylko dwa zespoły (poza tym trójka, ale to tak tylko przypominam;)

literacko jestem w Islandii z A. Indrioasonem  Hipotermią im dłużej Go czytam, tym bardziej mi się przypomina, dlaczego mi się nie podobał wcześniej za bardzo. najwyraźniej to była szansa na wyrost. albo kwestia tłumaczenia.
czasem  bywam w Nowym Yorku z Paulem Austerem i Trylogią nowojorską nie wiem jeszcze jak międz nami będzie.  Z USA niedaleko do Kanady, gdzie spotykam się z Alice Munro i jej tomem opowiadań Uciekinierka lubię ją niezależnie od tego co napisała.


kings of leon (chociaż miałam już okres, że nie słuchałam ich wcale, to teraz wraz z nową płytą chce ich coraz więcej) cheap tobacco (przypadkowo wyszerpane w internetach, kawałek czasu temu, ale ciągle podoba mi się tak samo #dobrebopolskie ;) 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz