czwartek, 2 lipca 2015

Jestem

Przerwa się przeciągnęła do wielu tygodni, och nie wiem czy teraz, tak nie będzie.
Ale jestem od czasu do czasu, biorę słowo na warsztat. Piszę sama się sobie dziwię (momentami) że się nadal udaje, mimo bycia pochłoniętą przez rzeczywistość. Boże, tonę w betonie...
Na szczęście od dwóch miesięcy czytam biografię Szymborskiej ( warta przeczytania)
Pamiątkowe rupiecie i Pani Muza się we mnie budzi z zimowego przedłużonego snu. Więc jestem cała i zdrowa i poetycka:) zaraz też zaprezentuje efekty.
A wracając do biografii normalnie (czytaj będąc bezczynną zawodowo) połknęłam bym ją już dawno, o z pewnością, gdyż książki świetnie wypełniają pustkę (każdą) więc wolny czas również.
Na szczęście czasu miałam jak na lekarstwo (i mól książkowy mój wewnętrzny usychał, prawie)
więc o lekturze napiszę później. Teraz moja bezczynność zawodowa jest krótkotrwała i niedługo się kończy i w związku z tym spokojnie i z przyjemnością wypełniam ją czytaniem...

Dobrze, koniec tych wywodów i wstępów, czas na wiersz:

sięgam by dotknąć niebieskich skłonów nieba
by dłoń ranić o brzegi nieskończoności kosmosu

gwiazdy starte w pył rozpraszają
strukturę nieba

a ja kometę chcę strącić z nieba
rozetrzeć ją by błyszczała
blaskiem nieśmiertelnym

gwiazdy starte w pył rozpraszają
strukturę nieba

Do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz