czwartek, 16 października 2014

Z mojej półki: Zadie Smith Londyn NW


Byłam ciekawa nowej książki Zadie Smith tym bardziej, że czytałam poprzednie. Choć dużo czasu upłynęło między wydaniem poprzednich a ukazaniem się Londynu, miałam w pamięci same dobre wspomnienia.
Miałam w pamięci dobrą powieść. A teraz przeczytałam Londyn i co? właściwie powiedziałabym (WIEM! to brzmi przebrzydle okropnie) że to dość... przeciętna książka i mało zapadająca w pamięć historia.(Sorry Zadie) Już się tłumaczę, bo czułam się jak na karuzeli czasem wielkie Łał (że się tak kolokwialnie wyrażę) a czasem wielka lub mniejsza nuda. Początek jest dobry, ale im dalej w książkę, kartki, czy też historię to staje się nieznośną grą socjologiczną z czytelnikiem. Historia o ludziach z miasta ich różnych losach, spojrzeniu na życie, o tym jak ono się potoczyło, a w tle tygiel kulturowy Londynu.
Pisze o różnicach społecznych wynikających z przynależności do określonej grupy, która to przynależność w pewien sposób określa szanse i możliwości każdego człowieka. Mówi o podejściu do życia. Na drugim planie opisuje różnice na tle rasowym. Także mnóstwo poważnych tematów, w głębi duszy Smith jest miejską realistką, opisuje miasto ,jak w soczewce, pokazując wszystkie jego wady i zalety. Wszystkie rysy.
A teraz coś dobrego, oprócz początku? nietypowa narracja, to mnie zaciekawiło (jako osobę, usilnie starającą się napisać coś własnego) i próba pokazania, że (banał, wiem!) nie ma złych jednoznacznie ludzi, bardziej jest to konsekwencja dokonywania złych wyborów.
No i plus za okładkę:)jest nostalgiczna, pokazująca też anonimowość ludzi w dużych miastach. Lubię ją mogłabym po prostu na nią patrzeć, bez zaglądania do środka. Ale zajrzałam, oczywiście (mimo paru nierówności) nie żałuję.

Do następnego razu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz