Akcja rozgrywa się w Madrycie w okresie wojny domowej w Hiszpanii (1936-39). To czas głębokiego kryzysu, któremu autor poświęca wiele stron powieści. Na tym tle ścierają się poglądy zwolenników Republiki, rewolucjonistów i sympatyków Falangi.
Główny wątek książki ginie gdzieś w potoku opisu problemów społecznych i poglądów politycznych. I to sprawia, że książka się odrobinę dłuży i ciągnie. Jako, że nie lubię w powieściach nadmiaru historii (szczególnie tej wojennej) nie jest to mój literacki faworyt.
Liczyłam na rozbudowanie wątku związanego ze sztuką, a więc postacią Anthony'go Whitelands'a. Wykładowcy historii sztuki i znawcy dzieł Diego Velázqueza , który przyjeżdża do Madrytu, wycenić obraz znajdujący się w kolekcji księcia de la Igualada. Książę chce w obliczu trudnej sytuacji w kraju zdobyć pieniądze na wyjazd i zapewnienie bezpieczeństwa rodzinie.
Anthony Whitelands chętnie przystaje na propozycję, gdyż lubi Madryt i Muzeum Prado.
Z początku chodzi tylko o obraz, jednak jego przyjazd do Hiszpanii- oznacza same kłopoty sprawia, że zaczyna być wplątany w intrygę, styka się z policją (a właściwie Służbą Bezpieczeństwa, której jego wizyta w kraju jest wyraźnie nie w smak) a także zakochuje się w
córce Księcia.
Więcej w książce tej nawiązań do polityki i sytuacji w kraju i to jest dla mnie dużym minusem.
Bo też poza tym wątkiem dzieje się mało, a kwestia obrazu jakoś rozmyła się w toku. I w ogóle była odrobinę rozczarowująca.
Wolę Mendozę gdy pokazuje swój absurdalny humor i tworzy wartkie dialogi.
Wiem, bo czytałam Przygody fryzjera damskiego i ten styl w nim dominował. Ale na pewno do niego jeszcze wrócę. Nie raz.
Po lekturze Walki kotów ( o kotach w sensie dosłownym nie było tam nic) zapragnęłam odwiedzenia Muzeum Prado:)
Tyle z mojej półki- tymczasem do następnej lektury.
Anthony Whitelands chętnie przystaje na propozycję, gdyż lubi Madryt i Muzeum Prado.
Z początku chodzi tylko o obraz, jednak jego przyjazd do Hiszpanii- oznacza same kłopoty sprawia, że zaczyna być wplątany w intrygę, styka się z policją (a właściwie Służbą Bezpieczeństwa, której jego wizyta w kraju jest wyraźnie nie w smak) a także zakochuje się w
córce Księcia.
Więcej w książce tej nawiązań do polityki i sytuacji w kraju i to jest dla mnie dużym minusem.
Bo też poza tym wątkiem dzieje się mało, a kwestia obrazu jakoś rozmyła się w toku. I w ogóle była odrobinę rozczarowująca.
Wolę Mendozę gdy pokazuje swój absurdalny humor i tworzy wartkie dialogi.
Wiem, bo czytałam Przygody fryzjera damskiego i ten styl w nim dominował. Ale na pewno do niego jeszcze wrócę. Nie raz.
Po lekturze Walki kotów ( o kotach w sensie dosłownym nie było tam nic) zapragnęłam odwiedzenia Muzeum Prado:)
Tyle z mojej półki- tymczasem do następnej lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz