Ogarnia mnie chyba powakacyjny pesymizm. Moje życie ostatnio zachowuje się dziwnie, a wszelkie wydarzenia są jak nieznośna matematyczna parabola ( czy inny niezidentyfikowany obiekt o właściwościach
zmiennych :P). W związku z czym najlepiej się czuje robiąc rzeczy bez sensu i bez celu. Pomagają jeszcze tony książek, które pochłaniam w zastraszająco szybkim tempie. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Niczego już nie jestem pewna, a moja rewolucja jak nieznośna księżniczka stroi fochy :P.
Czasem mam ochotę zamknąć oczy i zniknąć. Brakuje mi jedynie peleryny ewakuacyjnej, która pomogła by mi przetransportować się do "lepszego świata". Musze się zająć się czymś konstruktywnym, bo oszaleje.
A co pomaga na taki nastrój? lista poniżej:
czytanie to bardzo szlachetna mania, być może w psychiatrycznym znaczeniu ( u mnie przynajmniej) to może być natręctwo :P gdy pomyślę o tym czego NIE CZYTAŁAM mam pustkę w głowie. Za to nieskończenie długa jest przeciwna lista. A gdy zaczynam zdanie od słów: ,, a to czytałam..." należy
spodziewać się dłuższego monologu. ( Osoby, które mnie lepiej znają wiedzą, że monologi u mnie zdarzają
się niezwykle rzadko.)
czytanie kryminałów dla mnie to osobny rodzaj czytelnictwa. Innego rodzaju doznaniem jest powieść jej czytanie jest raczej powolnym procesem. I jest to proces raczej relaksacyjny. Czytanie kryminałów jest czasochłonne i wciągające bez reszty (mam tu na myśli te z wyższej ,,kryminalnej półki"), a czasem przyprawia o szybsze bicie serca. Są też takie po, których boję się wejść do ciemnego pokoju.
Kryminałem, który można czytać nawet w nocy to z pewnością jeden z serii z postacią Martina Becka.
Autorami jest szwedzkie małżeństwo Maj Sjowall i Pera Wahloo. Najbardziej jak dotąd podobał mi się
Śmiejący policjant momentami zabawny ( tytuł nie ma tu nic do rzeczy), błyskotliwe dialogi.
Choć zdarza się książkom z tej serii być momentami lekko nudnymi, po jakimś czasie jednak można się przyzwyczaić do ich stylu pisania.
Dom krwi brytyjskiego pisarza Stuarta MacBride był straszny. Momentami wręcz odrzucający, w trakcie jego czytania chciałam przejść na wegetarianizm. ( nie pytajcie dlaczego) Mimo, że nie był to mój pierwszy kryminał to uruchomił moją wyobraźnię i strach. Na początek przygody z tym gatunkiem bym go nikomu nie poleciła.
Kończąc już tą część chciałam jeszcze słówko skrobnąć o powieściach. Teraz (gdyż jako rasowy bookworm przeważnie czytam dwie książki równolegle.) Czytam Rebece Wells i co mogę napisać?
Autorka opisuje klasyczny przypadek patologii społecznej lub też rodziny dysfunkcyjnej w sposób niezwykle
swobodny i dość lekki. Powieść nie jest ciężka i depresyjna ( to duży atut) raczej jest rodzajem wspomnień dzieci ich rodzinnego domu ( w pierwszej części Wszędzie małe ołtarzyki) W drugiej części-
Boskie sekrety siostrzanego stowarzyszenia Ya-Ya lepiej poznajmy jedną z córek Vivi Walker Sidde.
Jest to generalnie obraz zawiłych relacji między córką matką. W gruncie rzeczy klimatyczna powieść.
pisanie wierszy - nie jest to do końca recepta na poprawę nastroju. Ale jak powszechnie wiadomo muzą poezji jest smutek i melancholia i im głębsza tym lepszy wiersz. I jeśli posiadamy doświadczenie w pisaniu
można to przełożyć na piękny wiersz. Choć te zdarzają się niezwykle rzadko, nawet u "wielkich" poetów można znaleźć niezbyt udane miniatury.
Tak więc likwidacja pesymizmu trwa i niedługo ukażą się jej efekty :)