słuchanie miłej trójki, zawsze. to radio chyba płynie mi we krwi. teraz lista przebojów z piotrem baronem, od radia nie można już chcieć więcej. chyba, że Siesty i Marcina Kydryńskiego, właśnie czyta swoją książkę o 11:50 ja ostatnio jestem w domu o tej dziwnej porze, więc słucham. ale wypożyczę ją sobie, chcę jej dotknąć. lubię dotykać książek.
czytanie tego jest dużo. od maja do teraz przeczytałam 10 książek, nie wiem czy to jest normalne.
w literach jest jakiś spokój, a ja chłonę spokój, każdy centymetr spokoju. nadrobiłam większość powieści z listy, którą od czasu do czasu aktualizuję. obecna mi się skończyła. to znak będę w końcu spokojna. a więc konsekwetnie poszłam dziś do biblioteki i wypożyczyłam 3 ksiażki:) żeby to było bardziej trwałe uczucie.
pieczenie to jest radość i udręka jednocześnie. radość, bo uwielbiam smak i zapach masła. lubię dotykać ciasta, nadziewać dróżdżówki. obsypywać kruszonką sezonowe owoce. i patrzeć jak rośnie.
udręka, kiedy składam sobie nic nie warte obietnice; nigdy więcej nie wejdę do kuchni. ciągle zapominam, że pieczenie bywa kapryśne, każdy taki kaprys, to mój strasznie zepsuty nastrój.
ukojenie na takie kuchenne nie farty to gotowanie;) pomidorowa z przecierem od Babci, makarony ze wszystkim i niczym i zapiekanki z ziemniaków, we wszystkim cukinia. to jest bardzo interesujące warzywo pasuje do każdego słonego dania. zawsze mam na nią pomysł.
piątek zapada się w ciemność. wszystko chłodne, ale orzeżwiające. chyba cieszę, że nie ma upału.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz