czwartek, 14 marca 2013

Rozproszenie codzienności

Gubię w codzienności myśli. Najważniejsze myśli o wierszach. Być milimetr od inspiracji i strącić ją jednym
niefortunnym słowem w przepaść- zgroza! Czasem to wraca, w innych słowach. Czasem zapominam co miało być wierszem, słowa gubią się. 
Ostatnio krążę myślami wokół różnych skojarzeń: radio- czarownica-kto jest w środku- wnętrze- uczucia. 
Tak rzeźbiony jest wiersz- układa się na pięciolinii obrazów rozproszonych i nie ułożonych w sensowną całość. Tak źródłem powstania wiersza jest absurd! Niezwykłość. Jak pisze Herbert to zarzucanie kotwicy-
przyjście weny. 
Wena jest rzeźba skończoną. Słowem ułożonym w historię. Na razie jestem na etapie nadawania delikatnego 
kształtu. Chodzę po ogrodzie słów i szukam tych najbardziej lśniących:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz